Największym zwycięstwem - przeżyć...(,,Dziewczyny z powstania" Anna Herbich)

Pierwszy sierpień to dla nas, Polaków dzień szczególny. Każdego roku zatrzymujemy się na minutę i w ciszy, w milczeniu wspominamy tych, którzy tego dnia w 1944 roku chwycili za broń i ruszyli do walki o wolną Warszawę, o dobro przyszłych pokoleń i o wolną Polskę, w której dzisiaj możemy żyć. A na 71. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego warto by stworzyć wpis poświęcony książce, która o tym temacie traktuje. A są to ,,Dziewczyny z powstania" Anny Herbich.


,,Dziewczyny z powstania" to kolejna pozycja wydana w ramach serii wydawniczej "Prawdziwe historie" wydawnictwa Znak. Podobnie jak ,,Dziewczyny wojenne" skupia się na kobietach, dziewczynach, a czasem wręcz małych dziewczynkach, które znalazły w sobie dość siły i odwagi, by rzucić się do walki. Mimo ran, głodu, nieustającego pragnienia, problemów z utrzymaniem i zachowaniem higieny nie poddały się, lecz wciąż trwały u boku mężczyzn. Niestety, jak słusznie i gorzko zauważa autorka "(...)w historii pisanej przez mężczyzn i dla mężczyzn nie poświęcono ich przeżyciom tyle miejsca, na ile zasługiwały(...)". Dla mnie jako zapełnienia owej luki ,,Dziewczyny z powstania" sprawdzają się fenomenalnie.
Anna Herbich to młoda, urodzona w 1986 roku dziennikarka publikująca w tygodniku ,,Do rzeczy" i jednocześnie rodowita mieszkanka Warszawy. Jej babcia przeżyła powstanie, a jej wspomnienia stały się podstawą do stworzenia jednej z opisanych historii. Historii prawdziwych, bez patosu, bez wygładzania prawdy. I tak śledzimy relacje i wspomnienia jedenastu kobiet i dziewcząt: Sławki*, sanitariuszki z Ochoty; Haliny, która przeżyła powstanie heroicznie walcząc o życie swoje i świeżo narodzonego dziecka; Reny*, której życie uratował Niemiec; Zosi, która tuż po upadku powstania została aresztowana i poddana okrutnym przesłuchaniom; Blizny*, która na odsiecz walczącej Warszawie przybyła aż z Kresów; Anny, młodej dziewczyny pochodzącej ze szlacheckiej rodziny i walczącej w AK; Marzenki*, która najpierw w wyniku wojennej zawieruchy straciła rodziców, a później mimo swojego pochodzenia trafiła do konspiracji; Jadwigi, która w momencie wybuchu Powstania Warszawskiego miała zaledwie osiem lat i razem z matką cudem udało im się przeżyć jedną z publicznych egzekucji i piekło Woli; Teresy, która jako sanitariuszka przeżyła przejście przez kanały; Dory*, która na chłopaka, z którym miała pójść do kina czekała aż do okupacji i pracy w konspiracji; Ireny, która w czasie powstania musiała walczyć o przeżycie z maleńkim dzieckiem na rękach. Każda z nich różni się charakterem, pochodzeniem, a nawet wiekiem, ale łączy je jedno, najważniejsze kryterium - przeżyły, podczas gdy tysiące osób zginęło. Z każdą przewracaną stroną coraz bardziej zdawałam sobie sprawę, z tego jak pełne cierpienia i bólu było powstanie, jak ciężkie panowały wtedy warunki, jak trudno było wtedy być wiernym swoim ideałom. Mimo to bohaterki historii szły do walki: w sukienkach, z zaplecionym ciasno warkoczem, z uśmiechem na twarzy i czerwono-białą opaską na ramionach. Te kobiety znalazły w sobie odwagę do walki z okupantem, do ogromnego poświęcenia, często połączonego także z utratą życia. Pomagały jak mogły jako sanitariuszki, łączniczki, dostarczycielki żywności i pitnej wody, a nawet kucharki. W powstaniu każdego dnia traciły kogoś ważnego - rodziców, braci, siostry czy narzeczonych. Były świadkami najokropniejszych zbrodni, lejącej się strumieniami posoki, ale mimo to dalej trwały, dalej walczyły. Po co? Może dla przyszłego pokolenia, dla życia w wolnej Polsce, dla szczęścia i swobody, za którą tak tęskniły...

,,Najlepsi nasi ludzie, najlepsi Polacy zginęli w Powstaniu Warszawskim. Po wojnie ich zabrakło, a ich miejsce zajęły szumowiny, karierowicze. To już nie jest to samo państwo i to już nie jest ten sam naród. Stary, wspaniały świat, w którym zostałam wychowana i którego byłam i chyba do dzisiaj jestem częścią, został unicestwiony. Wiele jeszcze czasu upłynie, nim to wszystko odrobimy."

W ,,Dziewczynach z powstania" wyraźnie odczuwa się wpływ, jaki wywarły rozmówczynie pani Herbich na całokształt lektury. Autorka ,,Dziewczyn z powstania" dała swoim rozmówczyniom wolną rękę, w skutek czego każde zdanie brzmi prawdziwie i na żadnej stronie nie napotkamy ani odrobiny fałszu. Każdej z nich udało się zawrzeć w swej powieści coś innego, pokazać choć po trosze swój charakter, pochodzenie. Dzięki temu każdą relację czytało się z wypiekami na twarzy, bez żadnych przestojów i trudności - ja osobiście szybko utożsamiałam się z bohaterkami i przedstawianymi przez nie wydarzeniami, a samą książkę przeczytałam uważnie, ale jednocześnie dosyć szybko. Język jest przystępny dla każdego, nieskomplikowany, ale spełnia swoje zadanie - wzbudza w czytelniku emocje i doskonale obrazuje powstańcze sceny i wydarzenia. Bywa brutalnie, wstrząsająco, ale w końcu Powstanie Warszawskie to sześćdziesiąt trzy dni walk, głodu i nadziei. Nadziei na lepszy los, nadziei na zwycięstwo, nadziei o wolność. 

,,Gdy Niemiec przesłuchuje, to człowiek myśli - wróg. Ale gdy przesłuchuje rodak, mówiący po polsku - to nie da się opisać tego, jak to bardzo boli."

Czytanie ,,Dziewczyn z powstania" było dla mnie niezwykłym przeżyciem. Nie była to lektura łatwa, głównie z powodu podejmowanego przez nią tematu. Ale czy nie powinniśmy, jako Polacy sięgać nie tylko po pozycje kończące się szczęśliwie i sztampowo, ale też po te, które opisują naszą przeszłość, jedne z najtrudniejszych dni w historii naszej Ojczyzny? Pozostawię to pytanie bez odpowiedzi... A Wam, drodzy czytelnicy powiem tylko tyle: pamiętajcie o powstańcach, którzy siedemdziesiąt jeden lat temu o godzinie 17:00 wyszli przed swoje domy, by walczyć o nas i naszą przyszłość. Pamiętajcie o nich i zatrzymajcie się chociaż na chwilę, a jeśli znajdziecie czas sięgnijcie także po ,,Dziewczyny z powstania".

Ad.1 Wszystkie wyrazy oznaczone gwiazdką są konspiracyjnymi pseudonimami bohaterek utworu.

Witam po ogromnie długiej przerwie :) Przepraszam za takie zaniedbanie, ale rok szkolny niestety jest dla mnie takim czasem kiedy nie radzę sobie za bardzo z natłokiem obowiązków, a dodatkowo uczestniczyłam w projekcie międzynarodowym, co skutkowało notorycznym brakiem czasu i zmęczeniem. Potem brak mi było pomysłu na jakiś wpis i weny, więc zamiast próbować coś napisać oddawałam się innym rozrywkom. Mimo to postaram się nie zamykać tego bloga i zamieścić chociaż trochę więcej notek. Nic nie obiecuję, bo z obietnic rzadko kiedy coś wychodzi, ale będę się starała.
Pozdrawiam i życzę miłej drugiej połowy wakacji
Kasia

6 komentarzy :

  1. Cieszy, że zdecydowałaś się na taki okolicznościowy wpis i podziwiam Twój szacunek do historii.
    Przekonałaś mnie do lektury, mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję przeczytać "Dziewczyny z powstania"

    www.recenzent.com.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że raz w roku warto po prostu zastanowić się nad tamtymi wydarzeniami i pamiętać i tych, którzy poświęcili swoje życie/zdrowie, żeby nam mogło żyć się lepiej. A do lektury ,,Dziewczyn z powstania" zachęcam, zwłaszcza, że dotychczas nie napotkałam na żadną negatywną opinię dotyczącą tej książki.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Niełatwa tematyka, ale warto się z nią zaznajomić przez wzgląd na pamięć tamtych czasów i ludzi, którzy przeżyli tak dramatyczne dzieje. Dlatego też chętnie zapoznam się z powyższą pozycją jeśli trafi się taka okazja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, temat poruszony w książce do łatwych nie należy, ale od czasu do czasu warto sięgnąć po takie pozycje, by przede wszystkim pamiętać
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Widzę, że czytasz rzeczywiście lektury zupełnie inne od New Adult ;) Niemniej jednak jeśli nabierzesz ochoty na coś lżejszego, polecam ;)
    PS. Cytatów nie widać ze względu na kolor liter i tła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to czytam tak okresowo: czasem książki typowo młodzieżowe, innym razem coś cięższego, więc po New Adult na pewno też kiedyś sięgnę, zwłaszcza, że wybór jest dosyć duży 😉A jeśli chodzi o cytaty, to bardzo przepraszam i postaram się to jak najszybciej poprawić. Dziękuję za zwrócenie uwagi, bo jeśli mowa o szablonach to jestem absolutnie niedoświadczona 😉
      Pozdrawiam ciepło

      Usuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka