Po prostu żyj...(,,Zanim się pojawiłeś" Jojo Moyes)

Czasem każdy z nas po prostu podąża za tłumem: ulega chwilowym modom, poddaje się obecnym trendom. Dotyczy to nie tylko ubioru, ale również świata kulturalnego. Nie da się ukryć, że są książki i filmy, o których jest najgłośniej i które zdobywają ogromną popularność oraz czołowe miejsca na listach bestsellerów. Jedna z takich powieści to z pewnością ,,Zanim się pojawiłeś" Jojo Moyes, książka znana chociażby ze słyszenia chyba każdemu książkoholikowi. Z popularnymi i wychwalanymi historiami często mam pewien problem, ale czy dotyczy on także tego tytułu?


Tytuł: ,,Zanim się pojawiłeś"
Autor: Jojo Moyes
Tytuł oryginału: ,,Me before you"
Wydawnictwo: Świat Książki
Przekład: Dominika Cieśla-Szymańska
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 381

Gdybym zadała pytanie o to, jaka powinna być powieść obyczajowa większość osób wymieniłaby kilka typowych cech tego rodzaju literatury: problemy i uroki życia codziennego, zwyczajne, choć niepozbawione pewnego pazura postacie, prostota i lekkość języka. Są jednak książki, które wymykają się pewnym, z pozoru sztywnie wytyczonym ramom i łączą w sobie właściwości kilku różnych gatunków. Dla mnie jednym z przykładów takich misz-maszy jest właśnie ,,Zanim się pojawiłeś" autorstwa brytyjskiej pisarki Jojo Moyes. I wydaje mi się, że ta nieszablonowość jest jednocześnie jedną z jej największych zalet, ale o tym za chwilę...

Louise Clark to ekscentryczna dwudziestosześciolatka prowadząca jak najbardziej zwyczajne życie na jednej z brytyjskich prowincji. Pracuje w kawiarni The buttered bun (Bułka z masłem), ma uzależnionego od biegania i zdrowego trybu życia chłopaka Patricka i doskonale wie, ile kroków dzieli jej dom od najbliższego przystanku autobusowego. Nosi z upodobaniem wielobarwne stroje, a jej główną misją jest pomoc finansowa dla jej niezbyt zamożnych rodziców. Coś zmienia się jednak, kiedy Lou traci pracę, by następnie znaleźć zatrudnienie jako opiekunka młodego, bardzo bogatego i niemal całkowicie sparaliżowanego bankiera, Willa Traynora, dla którego najczarniejszym był pewien sądny dzień dwa lata temu. Czy ich znajomość wywróci do góry nogami ich dotychczas monotonne życie i odmieni los, który może wydawać się już przesądzony? Zapraszam do lektury!

,,Człowiek ma tylko jedno życie. I właściwie ma obowiązek wykorzystać je najlepiej, jak się da."*

,,Zanim się pojawiłeś" może wydawać się kolejną z wielu książek o nieszczęśliwie zakochanych, których historia nie ma prawa skończyć się dobrze. I faktycznie, ta książka opowiada o chorobie, ale jest ona przedstawiona w dosyć innowacyjny i interesujący sposób, podobnie jak rozwój znajomości dwojga głównych bohaterów. I chociaż z pozoru jest to kolejna powieść romantyczna, to tak naprawdę wątku miłosnego zaznamy niewiele i zaskoczy nas jego świeżość, a jednocześnie realizm i zwyczajność. Znajomość Louisy i Willa nie zacznie się bowiem kolorowo, wręcz przeciwnie będą oni sobie wzajemnie dokuczać i utrudniać życie. Will jako posiadacz bardzo ciętego języka nieustannie żartuje sobie z dziewczyny, ale zrodzona na początku obojętność, a nawet wrogość zaczyna ustępować miejsca rozwijającej się sympatii i przyjaźni. Jojo Moyes wykreowała uczucie łączące dwójkę postaci z dużą wprawą, co sprawia, że ich relacja sprawia wrażenie naprawdę naturalnej i nie irytuje patetycznością czy nakręcanym na siłę romantyzmem.

Warto zwrócić uwagę także na bohaterów. Wzbudzają sympatię, niechęć, rozbawienie bądź irytację - czyli są dokładnie takimi, jak normalni, spotykani na co dzień ludzie. Louisa jest osobą energiczną, pełną życia, optymistyczną, ale jednocześnie nieśmiałą i nieświadomą swojej wartości. Pewne wydarzenie sprzed lat mocno na nią wpłynęło - zmieniła dotychczasowy styl życia i nieco odcięła się od dawnych znajomych oraz snutych dawniej planów. Will natomiast to osoba, która niegdyś mogła praktycznie wszystko: dzięki zasobnemu portfelowi stać go było na spełnianie nawet najdzikszych marzeń i pragnień, miał piękną i wykształconą narzeczoną i prowadził bardzo aktywne życie. Niestety, pewien felerny poranek sprzed dwóch lat zmienił jego życie w pasmo nieustannych cierpień i męczarni - spędza dnie leżąc w łóżku i, niemal całkowicie sparaliżowany, snuje plany o popełnieniu samobójstwa. Jest zgorzkniały, cyniczny i sarkastyczny, ale mimo to czytelnik wyczuwa, że gdzieś na dnie kryje się jego jaśniejsza, bardziej optymistyczna strona. Kolejną ważną parą postaci są rodzice Willa - dumni, starający się odciąć od małomiasteczkowej rzeczywistości, ale jednocześnie na własny sposób przeżywający tragedię jedynego syna. Nieco inaczej sprawa ma się z rodzicami Lou, są to ludzie prości, czasem nieco egoistyczni, ale mimo to dbający o dobro własnych córek.

,,Zmuszaj się do przekraczania własnych granic. Nie spoczywaj na laurach. Noś z dumą swoje pasiaste rajstopy. A jeśli się upierasz, żeby związać się na stałe z jakimś śmiesznym gościem, zachowaj to gdzieś w sobie. Świadomość, że wciąż masz przed sobą możliwości, to luksus."*

Powieść pani Moyes pozbawiona jest większych zwrotów akcji, ale nie one są najważniejsze w tego rodzaju książkach. Brak tu bajkowości i szczęśliwych, wręcz nierealnych zbiegów okoliczności - mimo to historia tchnie pewnym optymizmem i uczy nas tego, jak bardzo powinniśmy szanować nasze życie i dążyć do tego, by spędzić je jak najlepiej, nie cofając się przed ryzykiem. Musimy docenić to jak cenne jest nasze zdrowie i nauczyć się żyć odważnie, nie powielając błędów tysięcy szarych i smutnych ludzi spotykanych na ulicach. Nie bójmy się być inni. Nie bójmy się robić tego, co może wydawać się nam dziwne. Życie i sprawność można bowiem bardzo łatwo stracić, a ich odzyskanie to rzecz niemożliwa.

Jojo Moyes posługuje się lekkim, barwnym i prostym, ale nie banalnym językiem. Kreśli przed oczyma czytelnika obraz spokojnego życia w niewielkim angielskim miasteczku, a także z wprawą ukazuje trudy opieki nad osobą chorą na  tetraplegię. Nie jest to wizja przesłodzona, autorka nie boi się bowiem ujawnić czytającemu realnych problemów takich jak powstawanie odleżyn, ciągłe niebezpieczeństwo zachorowania na grypę lub przeziębienie spowodowane bardzo niską odpornością czy całkowitą niesprawność mięśni kończyn.  Nie sposób nie wspomnieć o zakończeniu, które naprawdę porusza i sprawia czytelnikowi autentyczny ból. Mimo, że starałam się zrozumieć pewne decyzje, to i tak pozostawiły one na mnie pewne piętno i skłoniły do wielu refleksji.

Zdaję sobie sprawę, że nie jest to tytuł genialny czy ponadczasowy. Wiem, że to nie arcydzieło na miarę Prousta czy Eco. Tak, wiem doskonale, co nie zmienia faktu, że ,,Zanim się pojawiłeś" poruszyło mnie do żywej duszy, zmusiło do zastanowienia się nad wieloma, często kontrowersyjnymi, kwestiami i totalnie zauroczyło. Jeżeli lubicie z pozoru zwyczajne historie z równie zwykłymi bohaterami, ukrywające w sobie wiele emocji i skłaniające do różnorodnych  refleksji, szczerze zachęcam Was do sięgnięcia po ,,Zanim się pojawiłeś". Jestem pewna, że się nie zawiedziecie.

* Wszystkie cytaty pochodzą ze strony lubimyczytac,pl

8 komentarzy :

  1. Piękne recenzje zbiera ten tytuł, muszę pomyśleć nad tym żeby go kupić i w końcu przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze polecam i życzę owocnych poszukiwań!:)

      Usuń
  2. Książki nie czytałam, ale oglądałam film, który niestety nie wywarł na mnie aż tak wielkiego wrażenia. Czuję spory niedosyt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie na przykład film dosyć przypadł do gustu, chociażby ze względu na obsadę, ale uważam, że książka jest lepsza - w ekranizacji brakuje takiej wielowątkowości i złożoności, skupia się głównie na romansie. Mimo wszystko polecam, może kiedyś się skusisz ;)

      Usuń
  3. Czytałam i wylałam tyle łez na tej książce, że dawno tak nie płakałam przy żadnej historii. I zgadzam się z każdym słowem w Twojej recenzji - ta powieść przedstawia realne problemy, realne postacie. I właśnie to mi się podobało. Że nie było przesłodzonego zakończenia, że pokazano trudy codziennego życia osoby niepełnosprawnej. Szkoda, że w filmie trochę to pominięto, a skupiono się na wątku romantycznym. ;/
    Pozdrawiam,
    Amanda Says

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja może wielu łez nie wylałam (to nie do końca w moim stylu), ale wzruszenie i to duże się pojawiło, głównie przy zakończeniu, które odebrałam jak cios w twarz... I właśnie brak bajkowości uważam za jedną z głównych zalet ,,Zanim się pojawiłeś" - szkoda, że w filmie trochę wszystko zubożyli i podkoloryzowali. Mimo to, film też przypadł mi do gustu, bo lubię zarówno Emilię Clarke, jak i Sama Claflina :)
      Również pozdrawiam!:)

      Usuń
  4. Stoi na półce i czeka, aż znajdę na tyle sił psychicznych aby ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka