Ależ ten czas szybko leci... Naprawdę, mam wrażenie jakbym niedawno witała stary, dobry 2014, a tymczasem ten żegna się z nami już dzisiaj - prawdopodobnie z wielkim hukiem. Uważam go za rok niezwykle udany - przeżyłam wiele wspaniałych dni, poznałam nowych wspaniałych ludzi, tańczyłam na pierwszym w życiu weselu ( oczywiście nie na moim ;) ), mogłam przejść się wąskimi, tętniącymi życiem, a jakby pochodzącymi z innej epoki uliczkami Wenecji, rozwijać swoje pasje i przede wszystkim czytać. A ta ostatnia kwestia jest chyba dla nas najistotniejsza.
Pod względem czytelniczym rok 2014 był rokiem rewolucyjnym i bardzo, ale to bardzo dobrym. Co prawda, nie potrafię określić ile dokładnie książek przeczytałam, ale czy dokładne, ściśle wyliczone cyferki są dzisiaj tak istotne. Rok 2014 to był rok wielu perełek i tutaj właśnie je wymieniam ( nie są to pozycje wydane wyłącznie w bieżącym roku, ale w tym roku przeze mnie przeczytane ):
"Lśnienie" S. King
Może nie jest to klasyka, czy arcydzieło na miarę dzieł Mickiewicza, jednak z pewnością jest to najlepsza książka Kinga, jaką dotąd miałam okazję przeczytać i zarazem najlepszy horror, z wszystkich, które dotąd czytałam. Książka na swój sposób już kultowa, wielu pewnie ma ją za sobą, a tych, którzy jeszcze nie czytali szczerze zachęcam. To nie tylko mrożąca krew w żyłach powieść grozy, ale przede wszystkim przerażające i autentyczne stadium szaleństwa i uzależnień. A tych, którzy oglądali już ekranizację zapewniam, że chociaż film był niezły, to jednak z książką się nie równa.
"Gwiazd naszych wina" J.Green
"Gwiazd naszych wina" to książka dla młodzieży, nie przeczę. Ale kryje w sobie magię, klimat, smutek, wzruszenie i radość, którymi nie pogardzi nawet dorosły. I mimo, że po przeczytaniu opisów fabuły może nam się wydać, że to cukierkowy, przesłodzony romans między dwoma chorymi na nowotwór nastolatkami zapewniam, że tak nie jest i że warto po najsłynniejsze dzieło Greena sięgnąć.
"Kamienie na szaniec" A.Kamiński
Cieszę się, że mogłam tę książkę przeczytać skupiając się na każdym zdaniu, słowie, a nie gnać, by zdążyć na jej omawianie w trzeciej klasie gimnazjum. Czytałam tuż przed wyjściem do kina z moją szkołą i absolutnie nie żałuję. A wam, jeśli tego nie zrobiliście polecam przeczytanie "Kamieni na szaniec" - prostego, a jednocześnie pięknego świadectwa odwagi, wiary, miłości do Ojczyzny i patriotyzmu, tego dobrego, wspaniałego, którego dzisiaj tak niewiele. Zwłaszcza, że język jest prosty, łatwy do zrozumienia i nie przytłacza długimi opisami i rozwlekłością. Warto. Dla mnie lektura obowiązkowa dla każdego Polaka.
"Złodziejka książek" M. Zusak
Niesamowita. Tylko to jedno słowo przychodzi mi do głowy, gdy myślę o "Złodziejce". Mogłabym się rozpisywać, ale czy to jedno słowo nie jest wystarczające. Chyba, że... No właśnie, słowa... To słowa odgrywają w tej powieści ogromną rolę - zaskakują, otaczają, czasem nawet przytłaczają, dusząc i gniotąc, ale są. Zawsze i wszędzie. Piękne. I czyste, wbrew szalejącej wokół wojny.
"Niewidzialny most" J. Orringer
Pozycja mało znana, czego naprawdę żałuję. To wspaniała, majestatyczna, wykreowana z ogromnym rozmachem historia o sile miłości, życiu codziennym w latach wojennej zawieruchy i spełnianiu marzeń. I o przyjaźni, która jest w stanie pokonać i przetrwać wszystko. Piękna i emocjonująca lektura.
"Cień wiatru" C.R Zafón
Moje drugie spotkanie z Zafónem uznaję do dnia dzisiejszego za niezwykle udane. Jestem szczęśliwa, że mogłam przeczytać tak niesamowitą książkę, w której słowa są jak cienka mgiełka otulająca czytelnika i zachęcająca go by wkroczył w mroczne, ale i urokliwe wąskie uliczki Barcelony. I podtrzymuję swoje zdanie: chcę kiedyś pisać tak jak pan Zafón.
"Marina" C.R Zafón
Kolejne dzieło Zafóna, Kolejne niesamowite emocje towarzyszące nerwowemu przewracaniu kolejnych stron. "Marina" tylko z pozoru jest zwyczajną powieścią młodzieżową. To ukryta pod pozorem pięknych i szlachetnych słów bomba, która w pewnym momencie wybucha. Piękna pozycja o dojrzewaniu, pierwszym uczuciu i mrożącej krew w żyłach tajemnicy.
"Delirium" L. Oliver
Wielokrotnie piszę i mówię, że nie przepadam za typowymi młodzieżówkami. I kolejny raz sobie przeczę. Ale "Delirium" to "Delirium". To jak tysiące drobnych igieł wbijających się w naszą skórę znienacka i niespodziewanie, ukrytych za z pozoru tandetną fabułą. To cudowna książka o miłości, która jest zakazana ( tym razem naprawdę! ) i nie ma prawa bytu. O świecie, w którym każdy aspekt miłości jest surowo zakazany. I może po przeczytaniu dasz radę odpowiedzieć na pytanie: Czy gdyby miłość była chorobą, chciałabyś się wyleczyć?
"Przeminęło z wiatrem" M. Mitchell
Chociaż ten ranking miał nie wysuwać na absolutne prowadzenie żadnej powieści, to muszę się wyłamać. "Przeminęło z wiatrem" jest dla mnie na miejscu najpierwszym. Kocham Tarę, kocham Scarlett, Rhetta, Melanię. Kocham Atlantę, barbakoje i bale. I kocham wiatr, mimo, że z nim wszystko przemija. Nawet stare Południe. Najukochańsza książka!
"Wichrowe wzgórza" E. Bronte
Gdy myślę o tej książce przed oczami widzę jeden szary i monotonny obraz - wrzosowiska, po których jęczy głucho wiatr. Czytam gdzieś, że to romans wszechczasów, ale moim zdaniem nie jest to tytuł odpowiedni dla tej pozycji. Bo czy tę obsesję, namiętność i niszczycielskie uczucie toczące się niczym huragan między Katarzyną i Heathcliffem, które zburzy spokój następnych pokoleń zasługuje na to miano?! W każdym razie ja wciąż jestem oczarowana i błądzę po wrzosowiskach nasłuchując upiornych głosów wspominających dawne tragedie i wydarzenia.
"Duma i uprzedzenie" J. Austen
Pogodna, barwna i zabawna powieść opowiadająca o tym, jak to często w naszym życiu ulegamy błędnym pozorom. Z pozoru banalna, ale za barwnym i lekko ironicznym językiem autorki znajdziemy także trafne odwzorowanie epoki i stosunków międzyludzkich w niej panujących. Znakomita lektura, zwłaszcza na zimowe wieczory przy kominku.
"W cieniu pałacu zimowego" J. Boyne
Wspomnienia. To słowo przychodzi mi pierwsze na myśl, gdy spojrzę na tę powieść. Nostalgiczna, pełna smutku i zarazem radości historia przemijania pewnej epoki i wartości, niezwykle silnej miłości i spełniania marzeń okraszona barwnym, przejmującym i poetyckim językiem. Świetna
"Rok 1984" G. Orwell
Przerażająca wizja świata, która jest wciąż aktualna i wciąż ciąży nad nami niczym najgorsze fatum. Zadana mi jako lektura dodatkowa i absolutnie nie żałuję, że po nią sięgnęłam. Ale potencjalnych czytelników ostrzegam: to nie jest łatwa i optymistyczna historia na jeden wieczór.
"Mały Książe" A. De - Saint Exupery
Cieniutka książeczka, która niesie w sobie mnóstwo prawd, złotych myśli i pięknych cytatów. Czytając ją, możemy spojrzeć na świat oczami dziecka niewinnego i dobrego i z pomocą prostych historii wiele się nauczyć. Przeczytana w mniej niż godzinę, a zapamiętana jeszcze na bardzo, bardzo długo.
Gdy uporałam się z przyjemniejszą częścią najwyższy czas na tę zdecydowanie mniej miłą, czyli na pozycje, które mi się nie spodobały i mnie zawiodły:
"Alicja i lustro zombi" G. Showalter
Pierwsza część podobała mi się. Była miłym, niezobowiązującym czytadłem z całkiem sensownymi postaciami i interesującą akcją. Ale druga część? Płacz i zgrzytanie zębami. Autorka przesadziła z wątkiem romantycznym, traktując go jako najważniejszy element historii. I nie byłoby tak źle, gdyby nie był on tak nierealny, pełen zawirowań i zupełnie pozbawiony sensu. Nawet bohaterowie stracili swój urok i sympatyczny charakter. I mimo, że akcja ciągle jest wartka i ciekawa, a język barwny, lekki i plastyczny to i tak jestem bardzo rozczarowana. Bo potencjał na dobrą młodzieżówkę i rewelacyjny paranormal był.
"Samotność bogów" D. Terakowska
Lubię mądre książki, naprawdę. I nastawiałam się na wartościową, ale też ciekawą historię dla czytelnika w każdym wieku. Szkoda tylko, że otrzymałam dobry pomysł w kiepskiej formie. Bo "Samotność" jest po prostu nudna i pozbawiona tego, co zachęca do czytania. Doceniam wspaniały pomysł, przesłanie i piękny język, ale nie potrafiłam się zżyć z bohaterami ani wciągnąć w treść. Ale nie odradzam, bo to wartościowe dzieło. Może jednak przypadnie wam do gustu.
"Romeo i Julia" W. Shakespeare
Pozycja powszechnie znana. Lektura szkolna. Romans wszechczasów. Niestety, mnie nie za bardzo przypadł do gustu. Może dlatego, że wyznaję miłość, która rozwija się nieco wolniej niż to uczucie między tytułowymi postaciami, które wydawało mi się po prostu nierealne. Ale nie żałuję, że "Romeo i Julię" przeczytałam, bo to książka, której znać nie wypada. Zaletą są wspaniałe cytaty i postacie Merkucja i Tybalta, które ogromnie przypadły mi do gustu.
A słowem zakończenia: Życzę Wam wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, spełnienia marzeń, szampańskiej sylwestrowej zabawy i zdrowia, które jest chyba najważniejsze ;)