11. ,,Kamienie na szaniec" Aleksander Kamiński + opinia o ekranizacji

Tytuł: ,,Kamienie na szaniec"
Autor: Aleksander Kamiński
Ilość stron: 226
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Ocena: poza skalą!

Aleksander Kamiński urodził się w 1903 roku i przeżył dwie okropne i krwawe wojny: I i II wojnę światową. Zmarł w 1978 roku żegnany przez tysiące harcerzy i zuchów. Wychowany według ideałów i w otoczeniu patriotów stał się jednym z najzagorzalszych uczestników walki o wolność. Bohaterów ,,Kamieni na szaniec" znał osobiście i napisał o nich niezwykle cenioną, wzruszającą i pouczającą książkę.

Lato 1939 roku. Trójka wiernych przyjaciół - Rudy, Alek i Zośka spędza wraz z innymi młodymi ludźmi beztroskie wakacje. Chłopcy zdali maturę ze świetnymi rezultatami i planują swoją przyszłość, która jawi im się w bardzo optymistycznych barwach. Gdy jednak za zamkniętymi dla nich drzwiami naradzają się głowy największych mocarstw nastaje dla nich czas, w którym zamiast zajmować się codziennymi obowiązkami i przyjemnościami będą musieli sprawdzić się w działaniach ruchu oporu i wystawią na ciężką próbę swoje ideały. Przecież każda wojna niesie ze sobą tragiczne konsekwencje... A śmierć zbiera krwawe żniwo...

Lecz zaklinam - niech żywi nie tracą nadziei I przed narodem niosą oświaty kaganiec; A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei, Jak kamienie przez Boga rzucone na szaniec!

Głównymi bohaterami książki są Rudy, Zośka i Alek. Chłopcy mają po dwadzieścia lat i łączy ich szczera, braterska przyjaźń. Są prawdziwymi optymistami, czerpią z życia bardzo dużo radości i wcale nie różnią się tak bardzo od dzisiejszej młodzieży. Marzą i planują swoje dorosłe życie, ale przeszkodziła im w tym wojna. Jednak nie poddają się i ruszają do walki o wolną Polskę. I nie koniecznie chodzi tu o strzelaninę. Często chodzi chociażby o zrywanie niemieckich flag, zamazywanie swastyk czy pisanie po murach takich symboli jak symbol Polski Walczącej. Dalej starają się uczyć i dążyć do spełnienia swoich marzeń i ideałów. Rudy wyróżnia się niezwykłą inteligencją, lotnym umysłem oraz wytrwałością w dążeniu do celu. Zośka ma bardzo wysoko rozwinięte zdolności przywódcze, również wyróżnia się dużą inteligencją i ma naprawdę bardzo dużą wolę walki z wrogim okupantem. Alek jest chodzącą dawką radości i optymizmu - wiecznie radosny, pełen wiary w Polskę, młodość, ideały i Boga oraz zakochany z wzajemnością w Basi. Bohaterowie ,,Kamieni na szaniec" żyli naprawdę, więc nie mogę ocenić ich wykreowania, ale naprawdę wszystkich pokochałam szczerą miłością i gdy tylko działo się z nimi coś złego czułam przenikające przez moje ciało dreszcze. Pokochałam ich za ich pogodę ducha, za tę radość, za ten najprawdziwszy i najwspanialszy patriotyzm, za to ,,że potrafili pięknie umierać i pięknie żyć".

Aleksander Kamiński za pomocą prostych i wcale nie patetycznych czy wzniosłych słów przenosi nas w ciężkie i tragiczne czasy II wojny światowej. Styl autora nie jest rewelacyjny  i gdyby książka nie opowiadała tak cudownej, prawdziwej, wzruszającej i pouczającej historii jej ocena minimalnie by spadła. Ja jednak zostałam przez ,,Kamienie na szaniec" tak wciągnięta, że niższa ocena nie wchodzi w grę. I wbrew temu, co uważają niektórzy nie jest to książka o nadętych, idealnych chłopakach, którzy niczego się nie bali i czekali na śmierć. Nie! Rudy, Zośka i Alek byli ludźmi z krwi i kości, którzy czasem bywali lekkomyślni i zdarzało im się popełniać błędy. Znaleźli w sobie jednak siłę, by podjąć nierówną walkę z wrogim okupantem.

,,Kamienie na szaniec" powinny być obowiązkową książką każdego pokolenia Polaków. Ta książka niesie w sobie niesamowicie wiele wartości i prawd oraz ukazuje historię młodych ludzi, którzy potrafili nie tylko pięknie umierać, ale też pięknie żyć. Uważam, że nie da się tej książki sensownie ocenić w skali 1-10, dlatego że zasługuje na coś dużo, dużo więcej. POLECAM!


W ostatni piątek miałam okazję obejrzeć ekranizację ,,Kamieni na szaniec" w reżyserii Roberta Glińskiego. Byłam świeżo po lekturze książki i byłam bardzo ciekawa jak wypadła jej ekranizacja. Film wzbudzał niemałe kontrowersje w niektórych środowiskach. Nie zgadzam się z opiniami, które oceniają ten film jako koszmarny i beznadziejny. Osobiście jestem naprawdę zadowolona z seansu.


Największym jak dla mnie plusem jest gra młodych aktorów szczególnie Tomasza Ziętka w roli Rudego oraz Marcela Sabata w roli Zośki. Ci mało znani młodzi artyści pokazali w stu procentach na co ich stać i zapewnili sobie pewny udział w kolejnych widowiskach. Widać, że wczuli się w granych przez siebie bohaterów i doskonale zrozumieli pobudki, którymi kierowali się Rudy, Alek czy Zośka. Starzy wyjadacze jak Artur Żmijewski, Danuta Stenka czy Krzysztof Globisz również spisali się dobrze i nie obniżyli wysokiej poprzeczki wystawionej przez młodych, ale bardzo utalentowanych kolegów.

Kolejnym plusem jest bardzo dobra muzyka, która umożliwiała widzom przeniesienie się do okupowanej Warszawy. Polecam przesłuchać sobie kawałek Dawida Podsiadły ,,4.30" powstały specjalnie do ,,Kamieni na szaniec". Scenografia również nie odstaje poziomem i mimo, że nie rzuca na kolana to na pewno nie razi w oczy. Znakomite są natomiast zdjęcia Pawła Edelmana - niektóre ujęcia naprawdę zapierają dech w piersiach. Sceny bitew nie są jakieś specjalnie przełomowe dla kina, ale przeciętny Kowalski na pewno poczuje się usatysfakcjonowany.

Film nie jest przeznaczony dla małych dzieci. Występują w nim krwawe i naprawdę brutalne sceny, szczególnie przy katowaniu Rudego przez GESTAPO. Co wrażliwszy widz na pewno nabierze ochoty, by zamknąć oczy. Ale przecież wojna to nie zabawa i takie sceny w tamtych czasach były codziennością. Okrutną codziennością. Osobiście byłam na takie sceny przygotowana, ale i tak naprawdę chciało mi się płakać, patrząc jak wielkie zło może wyrządzić człowiek drugiemu człowiekowi.

Film ma też parę wad. Najbardziej rażącą jest chyba pominięcie jednego z trójki bohaterów, a mianowicie Alka. Przez trzy czwarte filmu nie umiałam się zorientować, który to jest Alek, a jak już się zorientowałam było praktycznie za późno. Drugą są zupełnie nierozwinięte postacie żeńskie, których rola sprowadzała się do płakania, kłótni i rozpaczy za ukochanym.

,,Kamienie na szaniec" wzbudzały spore kontrowersje przez rzekome sceny erotyczne między bohaterami, a ich dziewczynami. Osobiście nie zaburzyły mi one obrazu filmu, a zresztą rzekome sceny ograniczyły się do pocałunku i krótkiego widoku piersi jednej z dziewczyn. A poza tym pamiętajmy o tym, że główni bohaterowie ,,Kamieni na szaniec" mieli po dwadzieścia lat i z pewnością dawali się czasem ponieść młodości czy pożądaniu. Wszak nie ma ludzi idealnych i pozbawionych wad.

Ekranizacja ,,Kamieni na szaniec" spełniła moje oczekiwania z nawiązką i pozwoliła na własne oczy ujrzeć smutny obraz okupowanej Warszawy. Naprawdę polecam wybrać się na ten film do kina, bo z pewnością pozwoli on wam spojrzeć z trochę innej strony na bohaterów, jakimi bez wątpienia byli Rudy, Zośka i Alek.

Zwiastun oficjalny ,,Kamieni na szaniec"

10.,,Opium w rosole" Małgorzata Musierowicz

Tytuł: ,,Opium w rosole"
Autor: Małgorzata Musierowicz
Ilość stron: 234
Wydawnictwo: Akapit PRESS
Ocena: 8/10

Małgorzata Musierowicz jest popularną i cenioną polską pisarką. Urodziła się w Poznaniu, dlatego też akcja wielu jej książek toczy się właśnie w tym mieście. Jest autorką poczytnego cyklu ,,Jeżycjada", który został przełożony na wiele języków, nawet na japoński. ,,Opium w rosole" jest piątym tomem ,,Jeżycjady" oraz lekturą dla klas pierwszych gimnazjum.

Nie mogę mówić o tym, że zabrałam się za tą książkę zupełnie dobrowolnie. Była moją lekturą, więc moim obowiązkiem było jej przeczytanie. Historię znałam już wcześniej, ponieważ była ona wymagana na trzecim etapie olimpiady z Języka polskiego z elementami historii. Nie gustuję raczej w powieściach obyczajowych dla młodzieży, dlatego moje nastawienie, szczególnie przy natłoku tylu ciekawych pozycji było dosyć sceptyczne. A ,,Opium w rosole" okazało się być dobrą książką, szczególnie na szarość i deszcz za moimi oknami.

,,Do ludzi trzeba wyciągnąć rękę. Trzeba. Możemy się nie doczekać odzewu. Ale jeśli nie wyciągniemy ręki, to odzewu na pewno nie doczekamy się z całą pewnością"

Jeżyce są jedną z dzielnic Poznania. Mimo, że niewielkie nadrabiają to jednak ciekawymi wydarzeniami, które się w nich toczą.  Ale od początku. Śledzimy życie kilku rodzin, które łączy mieszkanie w pobliżu i odwiedziny kilkuletniej, tajemniczej dziewczynki Genowefy. Rodziny te zmagają się z różnymi problemami takimi jak wyjazd męża za granicę, szkoła i nielubiany nauczyciel czy też  pierwsze miłosne perypetie i zawody. Nie uświadczymy zaskakujących zwrotów akcji czy fantastycznych walk. ,,Opium w rosole" jest książka dla młodzieży i nie tylko, poruszającą realne i dobrze nam znane problemy. Mimo braku zaskakujących wydarzeń i ekspresowej akcji przy czytaniu tej powieści nie możemy się nudzić. Zresztą nawet ja jako osoba preferująca fantastykę, kryminały czy też horrory zostałam wciągnięta w świat zwykłych, ludzkich spraw i problemów. Jeżyce jednak przyciągają jak magnes.

,,Nikogo nie wolno nienawidzić i nikim nie wolno pogardzać. Dlatego, że nienawiść i pogarda są niszczące - niszczą tego człowieka, którym pogardzam, bo nie zostawiają mu już szansy na odmianę. I niszczą też mnie - bo skoro jest we mnie nienawiść, to znajdzie się miejsce i na zło"

Przez karty książki przewija się wiele różnych postaci, dlatego bardzo trudno znaleźć głównego bohatera powieści. Kilka postaci, rzecz jasna, odgrywa większą rolę niż ci epizodyczni. Genowefa ( która nazywała się zupełnie inaczej ) jest kochanym, rozczulającym dzieckiem. Naprawdę, serce mi się krajało jak wyobraziłam sobie, jak musiało być jej ciężko w zamożnym, ale pozbawionym jakiegokolwiek ciepła domu. Kreska ujęła mnie swoją silną wolą, uporem i zaradnością oraz tym, że starała się być pogodna i nie załamywać się mimo ciężkiej sytuacji, w której się znalazła. Maciek był typowym nastolatkiem, rozdartym między dwoma dziewczynami i zmagającym się z pierwszym zauroczeniem i miłością. Nie można też zapomnieć o przesympatycznych Borejkach czy profesorze Dmuchawcu, którzy również wzbudzają ciepłe uczucia u czytelnika. Wszyscy bohaterowie są wykreowani bardzo dobrze, w trakcie trwania historii niezwykle łatwo się z nimi utożsamiamy i z zainteresowaniem śledzimy ich losy.

,,Kreska zawsze lubiła wiatr, jaki by nie był - zimny czy ciepły, przykry czy nie - po prostu lubiła wiatr, bo on był samą wolnością, pędem i nieskrępowanym lotem."

Pani Musierowicz jest już doświadczoną pisarką i da się to bez trudu odczuć w jej warsztacie pisarskim. Stoi on na naprawdę wysokim poziomie i nie mówię tutaj o wyszukanym, patetycznym języku lecz o tym jak używając zwykłego, nieskomplikowanego, ale barwnego języka pozwala czytelnikowi zanurzyć się w świat bohaterów. Nie mogę też nie wspomnieć o okładce, która została wykonana przez samą autorkę. Uważam, że Musierowicz poza talentem pisarskim ma również talent plastyczny, bo okładka ujmuje ciepłymi barwami i dobrą kompozycją. W środku również znajdują się ilustracje autorki, równie staranne i ładne. Na szczęście w trakcie czytania nie spotkamy literówek, a czcionka jest idealnie dobrana - ani za duża, ani za mała.

,,Uśmiech bywa aktem męstwa, smutek to słabość i postawa zbyt wygodna. Być radosnym i dobrym, kiedy świat jest smutny i zły, to mi dopiero odwaga."

,,Opium w rosole" jest historią, która wniesie  w nasze życie dużo ciepła i wartościowe przesłania. Polecam wszystkim, bo nawet ja, czyli osoba, która nie przepada za takimi powieściami byłam bardzo zadowolona z lektury. Naprawdę warto!

* cytaty pochodzą z lubimyczytać.pl 


09.,,Szeptem" Becca Fitzpatrick

Tytuł: ,,Szeptem"
Tytuł oryginału: ,,Hush, hush"
Autor:  Becca Fitzpatrick
Ilość stron: 324 ( nie licząc podziękowań )
Wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte
Język oryginału: Język angielski
Ocena: -710

,, Patch jest tajemniczy i zabójczo przystojny. Nic dziwnego, że szesnastoletnia Nora uległa jego urokowi. Niemal natychmiast w jej życiu zaczęły dziać się rzeczy, których nie da się wytłumaczyć. Chyba że...
Chyba, że ktoś wie, że znalazł się w samym środku bitwy. Bitwy, którą od wieków toczą Upadli z Nieśmiertelnymi. O Twoje życie.
Ale cicho sza... Są tajemnice, o których mówi się tylko szeptem." ( opis pochodzi z okładki )

Becca Fitzpatrick jest autorką bestsellerowej czterotomowej serii  zapoczątkowanej właśnie recenzowaną przeze mnie książką. Oprócz pisarstwa uwielbia uprawiać jogging, oglądać seriale kryminalne i kupować buty. Jej seria została wysoko oceniona przez wielu uznanych krytyków i okrzyknięto ją jednym z bestsellerów.

Tyle dobrego się naczytałam o tej serii, że widząc ją w bibliotece pomyślałam: ,,raz kozie śmierć" i wypożyczyłam pierwszy tom. I mimo, że książki nie nazwałabym arcydziełem i nie wystawię jej najwyższej z możliwych ocen, to przy tej lekturze spędziłam bardzo miłe popołudnia i wieczory.

Nora jest zwyczajną szesnastolatką. Jej ojciec został zamordowany rok temu i choć dziewczynie trudno poradzić sobie z tą traumą to z pomocą najlepszej przyjaciółki Vee stara się czerpać z życia jak najwięcej radości. Wszystko toczy się zwykłym rytmem, aż do pewnej sądnej lekcji biologii, na której nauczyciel każe uczniom zamienić się miejscami. Zrozpaczona Nora zauważa, że obok niej siedzi tajemniczy,a zarazem pociągający młodzieniec - Patch. Starając się rozwikłać najróżniejsze zagadki i poznać mroczną stronę chłopaka dziewczyna wpada w wir wydarzeń, które zmienią całe jej życie, a na pewno pozostawią w nim trwały ślad. Ale są sprawy, o których mówi się tylko szeptem... Nie chcę zbyt wiele zdradzać, więc ograniczyłam się tylko do lakonicznego opisu fabuły. Mówiąc szczerze nie jest ona jakoś bardzo porywająca, aczkolwiek na pewno nie przynudza i daje szansę na oderwanie się od szkoły bądź pracy na kilka godzin. Nie grzeszy też oryginalnością, bo ile razy wałkowany był schemat: ona - zwykła dziewczyna, on - mroczny bohater. Ale mimo przytoczonych przeze mnie wad książka radzi sobie pod względem fabularnym. Jest to zasługa dobrze budowanego napięcia i wielu tajemnic, które czekają na nas i na rozwiązanie.

Bohaterowie ,,Szeptem" nie są rewelacyjnie wykreowani. Mówiąc szczerze nie utożsamiłam się zbytnio z żadnym. Główną bohaterką jest rozważna i inteligentna Nora, która na szczęście nie była tylko pionkiem w akcji i potrafiła sobie poradzić w trudnych sytuacjach. Nie wiem dlaczego, ale nie przekonał mnie do siebie Patch. Wydaje mi się, że postać ta jest typowym złym chłopcem stworzonym na podstawie utartych schematów i niczym od tych schematów się nie różniąca. Do ważniejszych bohaterów zaliczyć można także Vee. To szalona i sympatyczna dziewczyna, czuję, że mogłabym dojść z nią do porozumienia. Mam nadzieję, że bohaterowie rozwiną się w kolejnych częściach, bo na razie nie wyróżniają się niczym specjalnym na tle wielu młodzieżowych pozycji, szczególnie z nurtu paranormal romance.

Zaletą książki jest pomysł autorki dotyczący Aniołów i Upadłych. Myślę, że daje to szansę na ciekawszą lekturę kolejnych tomów. Mimo, że dzisiaj powstało o tym sporo książek, to spoglądając na datę wydania ,,Szeptem" widzimy, że jest to jedna z książek, które rozpoczęły modę na różnego rodzaju Anioły czy Nefilim.

Język książki nie budzi większych zastrzeżeń, choć uważam, że opisy nie do końca obrazują to co chciała nam przedstawić autorka. A poza tym książka nie wyróżnia się specjalnie - ot, styl typowy dla książek młodzieżowych - mało opisów, sporo dialogów i czasem pojawiające się słowa pochodzące z młodzieżowego slangu. Polskie wydanie stoi na naprawdę wysokim poziomie. Okładka przyciąga wzrok i zachęca do kupna książki, a tłumaczenie jest naturalne i oddaje klimat powieści.

Lektury ,,Szeptem" mimo wielu wad nie uznaję za stratę czasu. Absolutnie nie uważam jej za wybitną czy rewelacyjną, ale idealnie sprawdzi się jako lekka zimowa bądź letnia lektura. Ostatecznie wystawiam ocenę: -7/10 i choć nie mogę napisać wprost, że polecam, to jeśli tylko jesteście tą pozycją zainteresowani to możecie ją kupić lub wypożyczyć i samemu wyrobić sobie opinię. A nuż Wam się spodoba?


08. ,,Gwiazd naszych wina" John Green

Tytuł: ,,Gwiazd naszych wina"
Tytuł oryginału: ,,The fault in our stars"
Autor: John Green
Ilość stron: 309
Wydawnictwo: Bukowy Las
Język oryginału: Język angielski
Ocena: 10/10, a nawet więcej!

,,Hazel ma szesnaście lat, a jednym z nieodłącznych elementów jej życia jest aparat tlenowy o imieniu Philip. Odkąd trzy lata temu zachorowała na raka, nie chodzi do szkoły, spędzając dni głównie na czytaniu i oglądaniu ,,America's Next Top Model". Jednak gdy na spotkaniu grupy wsparcia dla chorej młodzieży poznaje Augustusa, w jej życiu następuje zwrot o 180 stopni. (...) ( okładka książki )

,,Gwiazd naszych wina" to ostatnio bardzo popularna książka. Zachęcona przez pozytywne recenzje wielu blogowiczów postanowiłam sięgnąć po tę bestsellerową książkę autorstwa Johna Greena. Na szczęście nie musiałam długo szukać, bowiem moja starsza siostra posiada tę książkę i dała mi ją bez żadnych przeszkód. A ja chyba będę czcić ten dzień, kiedy otworzyłam tę powieść, tak samo jak jestem dozgonnie wdzięczna osobie, która mnie zachęciła do niego jako pierwsza. Ta książka, nie, nie umiem tego określić, chyba coś we mnie zmieniła... I to bardzo.

,,Czasami ludzie nie rozumieją wagi obietnic, gdy je składają"

Hazel całe dnie spędza na czytaniu książek i oglądaniu programu ,,America's Next Top Model". Od trzech lat choruje na raka i już pogodziła się ze swoim losem. Sporadycznie chodzi na zajęcia grupy wsparcia, których bardzo nie lubi. Gdy jednak jej matka, obawiając się, że córka popadła w depresję wyśle Hazel na kolejne zajęcia, dziewczyna przekona się, że był to chyba najlepszy dzień w jej życiu. Pozna Augustusa, który odmieni jej życie. I we dwoje postarają się żyć, tak jakby choroba nie istniała, a z drugiej strony będą w pełni jej świadomi.

,,Na tym polega miłość. Miłość to dotrzymywanie obietnic wbrew wszystkiemu."

,,Gwiazd naszych wina" nie jest powieścią o fantastycznych wydarzeniach, wynaturzonych bohaterach o super mocach. Nie! Ta książka opowiada o życiu. O życiu i chorobie. O szczęściu i cierpieniu. O tym jak ważna jest obecność kogoś bliskiego. O utracie. A także o śmierci, ale takiej dobrej, spokojnej... John Green porywa nas w swoje szpony od pierwszych stron. Zachwyca nas swoją prostotą, za którą kryje się głęboka mądrość i odwieczne, a jednocześnie tak ciężkie do prawdy. Autor nie skupia się tylko na tragedii chorych ludzi. On przedstawia nam ich chorobę nie tylko jak wadę czy przekleństwo. Pokazuje nam, że można żyć pełnią życia i być szczęśliwym, nawet jeśli w codziennym życiu towarzyszy nam aparat tlenowy. Z każdą stroną wciąga nas coraz mocniej w tę historię, nie przynudza, nie rzuca nudnymi gadkami i morałami. Po prostu sprawia, że w niektórych momentach sami chcemy się śmiać lub płakać.

,,To nasza tylko, nie gwiazd naszych wina."

Bohaterowie są magiczni, chociaż są tacy zwyczajni, a jednocześnie nadzwyczajni. Uwielbiam zarówno upartą, bystrą i silną Hazel, jak i naszego ujmującego, przesympatycznego przystojniaka Augustusa. Postacie są niezwykle ludzkie, barwne i co najważniejsze mają naprawdę silne osobowości. Mimo choroby nie popadają w depresję i nie pogrążają się w rozpaczy. Starają się stosować do słynnej prawdy starożytnych filozofów - ,,Carpe Diem". Ich uczucie naprawdę mnie zachwyciło. Tak pięknego wątku romantycznego nie widziałam nigdy! A zamiast wyszukanych słów dominuje jedno zwykłe, ale dla mnie od paru dni już niezwykłe: ,,Okay?Okay."

,,Cholernie trudno zachować godność, gdy wschodzące słońce jest zbyt jasne dla twoich gasnących oczu."

Styl pisarski Johna Greena zasługuje na największe oklaski. Autor za pomocą prostych  słów potrafi wywołać naprawdę głębokie, pochodzące z samej głębi serca emocje. Opisy są krótkie, barwne i pozwalają na wyobrażenie danego miejsca, osoby czy sytuacji. Narracja pierwszoosobowa z punktu widzenia Hazel jest strzałem w dziesiątkę. Momentami, ba, przez większość czasu czułam się jakbym towarzyszyła Hazel w tej drodze życia. Takich ciarek na plecach nie miałam już od dawna!

,,Gwiazd naszych wina" jest książką wspaniałą. Opowiada o tym jak pięknie żyć i jak pięknie umierać. Ujmuje swoją mądrością ukrytą w prostych słowach. Naprawdę polecam wszystkim. Mimo, że nie płakałam, ale doprawdy ta powieść dogłębnie poruszyła moje twarde serce. To książka, której chyba nie zapomnę!



07.,,Piękne Istoty" Kami Garcia, Margaret Stohl

Tytuł: ,,Piękne Istoty"
Tytuł oryginału: ,,Beautiful creatures"
Autor: Kami Garcia, Margaret Stohl
Ilość stron: 536
Seria: Kroniki Obdarzonych
Wydawnictwo: Łyński Kamień
Język oryginału: Język angielski
Ocena: 9/10

Kami Garcia i Margaret Stohl są autorkami bestsellerowej serii ,,Kroniki Obdarzonych". Mieszkają w Los Angeles, wspólnie zajmując się pisaniem książek. Obie wykładają również na różnych uczelniach na tematy związane z literaturą i pisaniem. ,,Kroniki Obdarzonych" to ich pierwsza seria, która już doczekała się docenianej przez wielu ekranizacji w formie serialu.

Od dawna marzyłam by zatopić swoje pazury w tej książce i na własne oczy sprawdzić, czy faktycznie jest w niej coś wyjątkowo i czy naprawdę jest tak wspaniała, jak twierdzą i oceniają ją niektórzy. Na szczęście w końcu nadarzyła się szczęśliwa okazja, by ,,Piękne Istoty" przeczytać, bowiem tomik pożyczyła mi koleżanka z klasy.

Ethan Wate jest zupełnie normalnym nastolatkiem, który marzy jedynie o tym, by w końcu wyrwać się z, w jego mniemaniu, nudnej i szarej miejscowości Gatlin. Jedyne, co go niepokoi, to sny nawiedzające go co noc od kilku tygodni. Śni mu się piękna i tajemnicza dziewczyna. Gdy pewnego poranka ta sama postać ukaże się w drzwiach Liceum w Gatlin stanie się to początkiem niesamowitych wydarzeń, do których dojdzie w dotychczas nudnej i monotonnej mieścinie.  Lena jest bowiem kimś więcej niż człowiekiem... Jest Obdarzoną, a już sam ten fakt może być błogosławieństwem lub przekleństwem. A wszystko ma się rozstrzygnąć w jej szesnaste urodziny...

Fabuła książki prezentuje się dosyć interesująco. Jest w niej element tak przeze mnie lubiany, a mianowicie motyw małego miasteczka ( jak dla mnie świetne miejsce do rozegrania akcji dobrego horroru ), w którym od wieków mieszkańcy przechowują sekrety i sekreciki. Akcja nie toczy się zbyt szybko. Przeciwnie - przez wiele stron nie dzieje się nic istotnego, co wcale nie sprawia, że książka jest nudna. Mimo, że przez tyle kartek nic się nie działo, ja i tak od lektury nie mogłam się oderwać i pochłonęłam ją mimo szkolnych obowiązków dosyć szybko. ,,Piękne Istoty" mają w sobie to coś, ten klimat, który pozwala czytelnikowi wciągnąć się w historię. 

,,Niektórym pisana jest miłość, a innym przekleństwo"

Ethan jest normalnym nastolatkiem nie pozbawionym wad i mającym swoje własne słabości. Jest raczej odważny, inteligentny i ( cecha, za którą bardzo go polubiłam ) lubi czytać książki. Lena Duchannes jest tajemniczą, z jednej strony nieśmiałą, a z drugiej pewną siebie dziewczyną, która musi sobie radzić z wieloma trudnościami. Również polubiłam ją jako postać, jednak jest ktoś kogo od niej wolę. Macon Ravenwood to bohater nietuzinkowy, ma w sobie czar, któremu uległam już po pierwszych stronach. Trochę przypomina mi postać Syriusza z ,,Harry'ego Pottera" i naprawdę szczerze go pokochałam. Amma na początku wydawała mi się być doświadczoną i zaradną gospodynią domową, ale nie zdradzając wiele powiem tylko, że byłam zaskoczona rolą, jaką odegrała w tej historii. Bohaterowie nie są sztuczni i naprawdę możemy się wczuć w ich charakter i sytuację, co sprawia, że chcemy poznać co dzieje się z nimi dalej.

Kami Garcia i Margaret Stohl wykonały dobrą robotę, jeśli chodzi o jakość i styl książki. Mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową z punktu widzenia Ethana i uważam, że autorki poradziły sobie z przedstawieniem chłopięcej natury. Opisy nie są za długie, ale na tyle barwne i treściwe by bez żadnego problemy można się było zagłębić w historię.

Historia napisana przez ten duet ani trochę mnie nie zawiodła. Ma  w sobie to coś, co sprawia, że mimo, że nic się w niej nie dzieje, to i tak nie możemy się oderwać od lektury. Bardzo dobry styl pisania i dobrze wykreowani bohaterowie dodatkowo umilali mi lekturę. Polecam szczególnie lubującym się w tego rodzaju historiach oraz młodzieży i jestem pewna, że się na ,,Pięknych Istotach" nie zawiedziecie. A ja już czekam na schwytanie kolejnej części!


Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka